WSPOMNIENIA i PLANY
WOODSTOCK 2015
Cóż za szalony wyjazd. Cóż za piękny czas. Nawet nie wiem co pisać. Kto nie był na Woodstoku, ten nie zrozumie, a kto był temu nie muszę nic mówić. Nie chcę pisać frazesów, które można przeczytać wszędzie. Dla mnie wyjazd na Woodstock z osobą na wózku, to świetny sposób na otwarcie swojej głowy, na złamanie w sobie ograniczeń i lęków społecznych. Jak dotąd nie poznałem drugiego takiego miejsca. Woodstock - gigagabinet rehabilitacji ;)
Wracam nieco do opisu i ograniczę się do telegraficznego skrótu: pociąg, gitary, śpiew, pochód w "rzece ludzi" na pole namiotowe, oczywiście namiot, słońce, koncerty do późna w nocy, w gorący dzień zimne prysznice, spacery, kosmici i lasery...
P.S. Dziękuję Ci Madziu za cudowne wspomnienia.
Opieka nad Jankiem podczas wycieczki szkolnej do Kielc.
Miła wycieczka w słoneczny dzień. Po drodze Dąb Bartek, a później Teatr Lalki i Aktora, Muzeum Zabawek i Fabryka Lizaków. Mi osobiście najbardziej podobało się jak podczas spektaklu, kiedy cała sala skandowała "Krzyś, Krzyś, Krzyś..." oraz w Muzeum Zabawek, bo były takie, którymi bawiłem się w dzieciństwie. Natomiast Jankowi chyba Fabryka najbardziej przypadła do gustu. Dzieci własnoręcznie wykonały w niej cudowne lizaki.
Opieka nad leśną ferajną
Piękne dwa tygodnie nauki życia nie tylko dla dzieciaków, ale i dla mnie. Dużo czasu spędziliśmy w lesie. Były też wyprawy do miasta na integracyjne gotowanie. Rozbijanie namiotu, zabawy w hamaku, pieczenie kartofli, łapanie motyli i innych małych mieszkańców łąki z ciocią Biologią i poszukiwanie leśnych skrzatów z ciocią Przyrodą. Odwiedził nas też Pytś i ciocia Ania.
Oj ja mam furę pięknych wspomnień i one na pewno też.
WOODSTOCK 2016
Mnogość i różnorodność doznań jakie oferuje ten wyjazd przekracza wszelkie pojęcie. Znów podróż pociągiem, długi marsz na miejsce gdzie rozbiliśmy obóz, koncert, deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz, wszystko przemokło, ale przetrzymaliśmy i w końcu przyszła piękna woodstokowa pogoda. Pełne słońce, jedzenie u Krisznowców, uliczni artyści i tysiące free hug'ów. Były momenty załamania, gdy z czołówkami w nocy brnęło się w błocie po kolana, ale jak zwykle teraz wspominam tylko te piękne momenty i cudowny efekt terapeutyczny Woodstocku i Woodstokowiczów.
Na tym Woodstoku zobaczyłem, że wiele potrafię znieść i nauczyłem się prosić o pomoc.
P.S. Dziękuję Aniu za turbo ekstremalny festiwal i takie same wspomnienia.